Właściciel klubu nocnego w San Francisco zostaje brutalnie zamordowany. Śledztwo prowadzi detektyw Curran, oskarżany przez wydział wewnętrzny o skłonność do alkoholu. Główną podejrzaną jest piękna pisarka Catherine Tramell, która do perfekcji opanowała sztukę manipulacji ludzkimi emocjami. Zafascynowany jej urodą Curran daje się wciągnąć w zmysłową grę. W trakcie śledztwa zaczyna tracić zawodową czujność, co może okazać się śmiertelnie niebezpieczne.
Catherine Tramell to chodzący seks i do dziś jej popisy oglądam z dużą przyjemnością. Uroda, piękne ciało, bystra z poczuciem humoru....eh gdzie te czasy bez sylikonowych biustów i ataku chirurgicznego skalpela...
Dla mnie to jedna z najlpszych scen w historii kina, absolutnie niepowtarzalna. Ta scena 11/10 a film 9/10
Otóż w filmie jest bardzo wyraźna wzkazówka - wystarczy spojrzeć na piersi. Te należące do zabójczyni w pierwszej scenie wyglądają jak te Sharon Stone, natomiast biust brunetki jest zupełnie inny. Taka informacja żebyście się więcej nie pytali.