W pierwszej scenie filmu Davida Lyncha, "Człowiek słoń", ciężarna kobieta zostaje poturbowana przez dzikiego słonia. Początkowo zdaje się, że to zdarzenie nie ma związku z filmem. Dopiero w
W pierwszej scenie filmu Davida Lyncha, "Człowiek słoń", ciężarna kobieta zostaje poturbowana przez dzikiego słonia. Początkowo zdaje się, że to zdarzenie nie ma związku z filmem. Dopiero w następnych scenach widz dowiaduje się, że poturbowana kobieta była matką Johna Merricka, człowieka-słonia, głównego bohatera filmu.
Człowiek-słoń jest przetrzymywany w nieludzkich warunkach i pokazywany publiczności jako "wybryk natury". Jego opiekun (jeżeli tak można nazwać osobę, która trzyma go zamkniętego w klatce i traktuje gorzej niż zwierzę), Bates, czerpie korzyści finansowe z nieszczęścia Johna. Tak wygląda życie nieszczęśnika przed poznaniem Fredericka Trevesa (znakomita kreacja Anthony'ego Hopkinsa), lekarza, którego dociekliwość medyczna walczy z wrodzoną dobrocią i empatią dla innych. Przez pierwsze kilkanaście minut filmu nie widać twarzy głównego bohatera; można za to obserwować reakcje innych osób oglądających go. Ludzie są przerażeni, zaszokowani bądź zniesmaczeni, jeden tylko doktor Treves roni łzę nad losem człowieka-słonia.
Reżyser, nie pokazując twarzy Johna Merricka, potęguje ciekawość widza i utrzymuje go w przekonaniu, że jest to postać przerażająca, potworna, niewyobrażalnie odrażająca i szkaradna. W rezultacie obserwator wyobraża sobie przeróżne, najdziwniejsze postaci, zanim wreszcie zobaczy twarz głównego bohatera i zda sobie sprawę, iż tak naprawdę jego postać nie budzi w nim aż takiego wstrętu jak u większości osób występujących w filmie.
Doktor Treves zabiera, czy raczej kupuje człowieka słonia od Batesa i przewozi go do szpitala, by tam zbadać go jako ciekawy przypadek medyczny. Początkowo uważa swojego pacjenta za idiotę, jednak z czasem przekonuję się, że jest on nie tylko inteligentnym, wrażliwym człowiekiem, ale posiada także duszę artysty. John Merrick przez całe swoje życie musiał zmagać się z wieloma przeciwnościami losu. Był obiektem szyderstw, ludzie poniżali go i traktowali jak zwierzę, jednak dzięki osobom, które dostrzegły w nim istotę ludzką, człowiek słoń w dniu swojej śmierci był szczęśliwy.
"Człowiek słoń"jest filmem czarno-białym i to nie dlatego, że jest on tak stary; David Lynch specjalnie nie nakręcił go w kolorze. Być może reżyserowi chodziło jedynie o podkreślenie wizualnej strony filmu, jednak rezultat o wiele bardziej wpływa na jego odbiór. Monochromatyczna paleta barw intensyfikuje melancholijną i sentymentalną atmosferę, jednocześnie dodając obrazowi powagi i oddając nastrój panujący w XIX-wiecznej Anglii.
W postać głównego bohatera wcielił się John Hurt. W filmie miał on najtrudniejsze zadanie, gdyż musiał wypaść wiarygodnie pomimo charakteryzacji przesłaniającej większą część jego twarzy. Aktor pokazał człowieka doświadczonego przez los, zdeformowanego chorobą, który u większości osób budzi jedynie wstręt i odrazę, jednak w głębi duszy jest taki sam jak inni. Posiada wrażliwą duszę artysty, zna się na teatrze, architekturze, malarstwie i Biblii. John Hurt stworzył wybitną kreację, która została wyróżniona przez Amerykańską Akademię Filmową nominacją do Oscara.
Na uwagę zasługuje również postać doktora Fredericka Trevesa, w którego wcielił się Anthony Hopkins. Aktor po raz kolejny udowodnił, że w swoim zawodzie nie ma sobie równych. Doktor Treves w wykonaniu Hopkinsa z jednej strony traktuje swojego pacjenta jak obiekt badań, jednak z drugiej podchodzi do niego bardzo emocjonalnie.
Istotnym elementem filmu jest również muzyka Johna Morrisa. Chociaż nie jest ona najważniejsza, a w wielu scenach po prostu nie zwraca się na nią uwagi, to podkreśla znaczenie konkretnych wydarzeń i oddaje emocje danej chwili.
Wielkim atutem filmu jest brak zbyt długich, nużących scen; czasami wręcz chciałoby się, żeby dzieło Davida Lyncha trwało dłużej. Dzięki doskonałej grze aktorskiej, pięknej muzyce i ciekawym ujęciom ponad dwugodzinny seans mija bardzo szybko.
Film "Człowiek słoń" pomimo wielu zalet ma też wady. W obrazie Lyncha wyraźnie widać, kto jest zły, a kto dobry, nie ma tu postaci dwuznacznych. Być może, gdyby znalazł się tym filmie choć jeden bohater, który nie opowiadałby się wyraźnie za jedną ze stron, odbiór dzieła byłby inny, a opowiadana historia stałaby się jeszcze bardziej dramatyczna.
David Lynch nakręcił piękny, przejmujący film o braku akceptacji, okrucieństwie ludzi i pragnieniu szczęścia. Jego dzieło silnie oddziałuje na emocje widza i skłania do refleksji nad naszym własnym postępowaniem. Czy my też czasami nie traktujemy innych tak jak traktowano człowieka słonia? Czy nie oceniamy ludzi tylko i wyłącznie po ich wyglądzie? David Lynch poruszył bardzo ważny temat braku tolerancji, pokazał także, że nawet pozornie błahe rzeczy mogą sprawiać radość.