Haywire (skąd pomysł "Ścigana"?) - posiada wszelkie atrybuty żeby stać się przebojem kina akcji: uznany reżyser, plejada gwiazd... i ikona kobiecego MMA.
Niestety wyszło tak sobie. Zabrakło pościgów i wybuchów (pewnie cały budżet pochłonęły gaże dla aktorów), a przede wszystkim scenariusza. Jedyną atrakcją filmu jest Gina Carano spuszczająca kolejno łomot: Tatum'owi, Fassbender'owi i McGregor'owi. Aż strach pomyśleć co zrobiłaby z Douglas'em.
No cóż Soderbergh udowodnił, że mimo najlepszych chęci, kino akcji to nie jego gatunek.