Jak w temacie - oczywiście cudowni, kochający Boga, bliźniego, etc., Amerykanie. Fakt, że taki trener jak pokazany w filmie to wyjątek - poczekajcie do napisów, zobaczycie pierwowzór bohatera filmu - ale ilość patosu, pobudzających haseł, motywujacych tekstów potrafi zniechęcić. Mimo wszystko, warto zobaczyć bo jednak z filmu bije optymizm.