kameralny i momentami prześmieszny filmik.
Niewiele się tu dzieje, ot małomiasteczkowa rutyna, którą przerywa śmierć wuja głównego bohatera. Staje się to tematem do refleksji i podsumowań dla jego rodziny. Obserwujemy także zmagania, z zaplanowanym dla nich losem, czwórki przyjaciół i ich najbliższych.
Jeśli chodzi obsadę to poza Lauren Ambrose
i Maurą Tierney w małych rólkach nie kojarzyłam nikogo szczególnie.
Bardzo dobre kino! Skłania do refleksji i często wywołuje uśmiech na twarzy:)
Podobały mi się wywody jednego z bohaterów na temat życia:
Tylko ludzkość zdaje sobie sprawę ze swojej śmiertelności i dlatego mamy przesrane..., albo:
Błąd to początek odkrycia.
Dialogi w filmie są świetne! Osobowość bohaterów głęboko zarysowana, a gra aktorów- bardzo pierwsza klasa! Polecam gorąco:)
Ja także muszę przyznać, że film jest na poziomie. Niby prawie samo gadanie , a jednak urzeka. Ken Marino gra naprawdę przekonująco he, he :> Polecam ludziom lubiącym klimatyczne, spokojne produkcje.
Całkowicie się zgadzam. Takie filmy zawsze mnie interesowały - małe miasteczko, życie prostych ludzi. Nie ma żadnych super ekstra yo yo akcji tylko spokojne życie, fakt jeden motyw z bijatyką był ale nawet mi się podobał - braterska przyjaźń hehe. Chwilami śmieszny, chwilami trochę zasmucał ale i tak bardzo na poziomie. Polecam i oby więcej takich!